Ola i Bartek, czyli jak to zrobić, by DJ jadł Wam z rąk...

Dzisiaj mały albo i duży skrót ze ślubu Oli i Barta. Naprawdę było przaśnie! Mogę się założyć, że będziecie śledzić zdjęcie po zdjęciu i godzinę po godzinie z tego dnia, ze sporym zaciekawieniem. O ile  przygotowania nam  minęły spokojnie (z większych wrażeń to wielkie ochy i achy Kasi nad Oli suknią), to potem już było coraz grubiej. Był huk, dym, deszcz, potłuczone szkło, masa śmiechu, piękna bliskość i słodkości jedzone bez użycia rąk. Chcecie więcej? No to jedziemy!

 


Siema! Czyli fotografka pisze.

Tak patrzę teraz, na tytuł posta i przypominają mi się te osoby, które w ciągu 10 lat mojej pracy zawodowej zapytały „wolisz, jak się mówi fotograf, czy fotografka?”. Odpowiadałam zawsze „fotograf”.

W Polsce można też trudnić się w mojej branży i być fotografikiem. Wówczas kobieta to fotograficzka?

W niektórych zawodach, chyba pierwotna forma, jest najlepszą. Oj, znów się rozgaduję...Więcej Info


Paulina i Paweł | sesja ślubna – Włochy, Wenecja